Komunikacja w erze AI

Rozmowa z Szymonem Janickim

Posted by wojtek on November 11, 2025 in Rozmowy · 46 mins read

Opis

Komunikacja — niby coś oczywistego, a jednak w świecie pracy zdalnej, spotkań online i sztucznej inteligencji staje się coraz większym wyzwaniem. Jak mówić, żeby nas słuchano? Jak słuchać, żeby naprawdę rozumieć? I czy AI może zastąpić ludzkiego tłumacza, lektora albo... rozmówcę?

Osoby

Linki

Transkrypcja

Transkrypcja jest generowana automatycznie

Szymon (00:05) bardzo dużo się zmieniło, jeśli chodzi o teorie komunikacji. Jest kilka takich, nazwijmy je, jest kilka takich trików, które można naprawdę stosować i które sprawiają, że ta komunikacja staje się o wiele bardziej skuteczna.

Wojtek (00:41) Zapraszam na 15 odcinek podcastu hospoda.tech. Dzisiaj moim gościem jest Szymon Janicki, trener kompetencji komunikacyjnych w biznesie z bogatym doświadczeniem we współpracy z globalnymi firmami z sektorów energetyki, medycyny, lotnictwa, budownictwa oraz IT. Współzałożyciel i współwłaściciel kilku wyspecjalizowanych platform językowych online. Egzaminator komunikacji lotniczej, pasjonat sportów wydolnościowych.

włok i sztuk plastycznych. Z Szymonem poruszymy dzisiaj między innymi temat wyższości kuchni włoskiej nad Czeską, a tak na serio porozmawiamy o takiej tylko z pozoru łatwej czynności, jaką jest komunikacja. To określenie era AI odnosić się będzie do samego aspektu komunikacji z użyciem czy poprzez AI, jak również do faktu, że żyjemy w takich, a nie innych czasach.

i jak ta komunikacja między nami wygląda. Transkrypcje, linki i wszelkie materiały do tego odcinka znajdziecie na Hospoda Tech, łamane na 15. Zachęcam do subskrybowania podcastu, dzięki temu nie przegapisz kolejnego odcinka. A teraz już zapraszam na dzisiaj i życzę miłego słuchania.

Wojtek (02:02) Cześć, Szymon.

Szymon (02:04) Cześć!

Wojtek (02:05) Temat komunikacji, niby taka prosta rzecz, bo na co dzień komunikujemy się, dużo rozmawiamy, wielu z nas mówi co najmniej w dwóch językach, natomiast to nie jest takie proste, jeżeli dochodzimy do komunikacji w biznesowej, komunikacji w zespołach, komunikacji z podwładnymi. Ty jesteś swego rodzaju ekspertem od szeroko pojętej komunikacji, mieliśmy okazję współpracować już kiedyś.

Pamiętam twoje prelekcje o tym, jak powinniśmy się komunikować. Uważam, że fajnie, jakbyśmy się troszeczkę tym tematem tutaj podzielili. Oczywiście później nie zabraknie też tego, na co jest hype w tej chwili, czyli AI. Ok, czym jest komunikacja i jakbyś podał jakiś dobry przykład?

Szymon (02:56) Wiesz co, o komunikacji możemy mówić z rozmaitych punktów widzenia. Ja lubię posługiwać się taką dość nowoczesną definicją komunikacji jako pełnej komunikacji. Mówimy o sześciu zasadach pełnej komunikacji. O tym, że musimy się właściwie komunikować w sensie mówić właściwie, słuchać aktywnie, mieć…

dobrą mowę ciała, być gotowym do udzielania wsparcia, udzielać wsparcia i jeszcze na dodatek robić to, na co często nie mamy czasu, czyli być refleksyjnym, analizować odcinki komunikacyjne niezależnie od tego, czy jesteśmy szeregowymi pracownikami, liderami czy menadżerami. Także to jest sześć zasad pełnej komunikacji, które ja bardzo wierzę, pracując w rozmaitych branżach

których na przykład komunikujemy się przez radio, wiemy, że nie posługujemy się w związku z tym mową ciała i dlatego pozostałe zasady komunikacji, pozostałe aspekty muszą nam zawsze rekompensować ten brak, czyli musimy lepiej mówić, jeszcze bardziej aktywnie słuchać. Pracujemy wszyscy w tej chwili bardzo mocno na odległość, twoja branża z tego przecież słynie.

więc możemy zaryzykować, ale z bardzo dużą dozą pewności, że również w branży IT nie mamy raczej do czynienia z pełną komunikacją według tej książkowej, takiej podręcznikowej definicji. Niewiele osób na to zwraca uwagę. Powinniśmy innymi właśnie aspektami wybranymi sześciu zasad pełnej komunikacji rekompensować to, czego nam brakuje, na przykład właśnie

podczas pracy, w nagrywaniu podcastów wtedy, kiedy się nie widzimy, Albo wtedy, kiedy komunikujemy się z naszymi odbiorcami, oni nie widzą nas, my nie widzimy ich, dlatego powinniśmy mówić wyraźniej, starannie bardzo wsłuchiwać się w rozmówce, rozmawiamy przecież we dwóch w tej chwili. Nie widzimy się i nie…

nie widzimy, nie wyczuwamy swojej aury, swoich nastrojów w pełnym tego słowa znaczeniu.

Wojtek (05:28) My akurat się w tej chwili widzimy, co jest tutaj plusem tej platformy. Natomiast tutaj chciałem zrobić taki wstęp do tego, że rzeczywiście komunikacja w IT, gdzie często używamy raz, że naszego języka ojczystego, ale bardzo dużo używamy języka angielskiego. Natomiast to kwestia językowa to jest jedno. Kolejna rzecz. Są programiści, którzy spędzają całe dnie

Szymon (05:31) Nie tak, a lubię je w złożnych skutkach oczywiście.

Wojtek (05:58) z klawiaturą można powiedzieć i tam jest ta komunikacja na różnych komunikatorach tekstowych, gdzie zupełnie wiele z tych sześciu zasad odchodzi na bok, ale nawet komunikacja na tzw. video callach, gdzie często ludzie w większych grupach nie używają kamer. Jest to wyzwanie.

Szymon (06:21) To jest bardzo duże wyzwanie, ponieważ nieprawdą jest, że w komunikacji na odległość w ogóle nie ma mowy ciała. Przy włączonej kamerze mamy pewien bardzo ważny aspekt mowy ciała, ponieważ widzimy naszą twarz wzajemnie, widzimy nasze buzie. W antropologii komunikacji mówimy o tym, że

Człowiek od zarania swoich dziejów zwracał w mowie ciała uwagę przede wszystkim na dwa aspekty. Na twarz i oczy. My na zasadzie wzajemności oddajemy sobie nawzajem wzrok, bo we wzroku była intencja. Ona mogła być wroga albo przyjazna. Poza tym bardzo uważnie obserwowaliśmy naszą obręcz barkową i dłonie, bo w dłoni mogło być narzędzie. Ono mogło być przyjazne.

albo wrogie. I teraz jak popatrzysz sobie na to, jaki sposób ustawiony jest obraz w kamerach popularnych komunikatorów, przez które rozmawiamy, no to ten aspekt mowy ciała jest tam oddany, ponieważ twarz jest widoczna, dłońmi możemy również gestykulować. Jasne, nie widzimy całej naszej sylwetki, całej postawy, tej otwartości, bycia zamkniętym.

Oczywiście to nigdy nie będzie pełna mowa ciała, ale wiadomo, że wtedy, gdy mamy włączoną kamerę, ta komunikacja jest bardziej skuteczna. bardziej, znowu posługując się tym terminem, na zasadzie wzajemności, oddajemy sobie nawzajem uwagę.

I dzięki temu jesteśmy w stanie komunikować się bardziej wydajnie, bardziej skutecznie. Widzimy od razu czy ktoś nie rozumie tego, co do tej osoby mówimy na przykład. Jesteśmy w stanie zwrócić uwagę na to, czy mówimy w sposób ciekawy, czy ktoś jest tym znudzony, znużony, zmęczony. Więc tak, włączmy kamerę. Na pewno. Nie wyobrażam sobie zresztą…

jako osoba prowadząca wiele spotkań w różnych branżach nie wyobrażam sobie, żeby przede wszystkim prowadzący nie miał włączonej kamery. To jest taki dla mnie warunek sine qua non w ogóle skutecznego prowadzenia spotkania. też zauważycie zapewne, że jeżeli prowadzący ma włączoną kamerę, to ludzie powoli zaczynają również ją włączać. Nie wszyscy i pewnie nigdy nie będzie tak, że włączą wszyscy.

ale z każdym kolejnym spotkaniem w ramach jakiegoś zespołu, w którym współpracujemy, tych kamer włączonych będzie więcej.

Wojtek (09:08) Znaczy temat włączonych lub niewłączonych kamer naprowadzonych. W COVID-zie miałem ten problem w swoim zespole, że rzeczywiście nagle ludzie zniknęli, pojawiły się same awatary. Natomiast teraz prowadząc zajęcia, bo w ubiegłym semestrze miałem tak na szybko dopisane zajęcia ze studentami, online tak, niezaocznymi, totalnie zdalnymi.

Szymon (09:11) O, paskup to widzę.

Wojtek (09:36) Tak jest to duży problem jak mówisz do większej grupy to chyba tak ja bym porównał to do bycia bycia w telewizji już tak że po prostu mówisz do kamery i nie wiesz co jest po drugiej stronie. Natomiast.

Szymon (09:49) Tak, jest rzeczywiście

bardzo prawdziwe, wchodzę Ci w zdanie, bo prowadzę wiele webinarów w branży lotniczej, w branży szkolenia kierowców, z jednej strony dla pilotów, a z drugiej strony dla dyrektorów wojewódzkich ośrodków ruchu drogowego i dla instruktorów nauki jazdy. Ta praca w studio, faktycznie, gdy masz na siebie skierowane 3 albo 4 kamery i tylko widzisz reakcje na czacie,

podczas streamingu live. Na początku jest to nieco deprymujące, ale też można się do tego przyzwyczaić. Ja sobie radzę z tym w ten sposób, że faktycznie mówię tak, jakby ci ludzie byli po drugiej stronie. Dla wielu wykładowców to jest problem. Profesor Paweł Słonieski z Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego, z którym współpracuję, zawsze mnie pytała, Szymek, jak ja mam sobie poradzić z tymi studentami, którzy nie włączają kamer?

Paweł ma około 70 lat i mówi, wiesz co, mi cały czas pracuje wyobraźnia. Co oni robią po drugiej stronie? Czym oni się zajmują? Ja tego problemu nie miałem nigdy. Chciałbym, żeby moi słuchacze włączali kamerę, ale nigdy nie pracowałem i wyobraźnia na tym, co oni robią po drugiej stronie.

Wojtek (11:02) Też miałem okazję jeden webinar i jedną jak na konferencji też mówiłem i nie wiedziałem nikogo. to zupełnie co innego szłoby przywyknąć. Wydaje mi się, że tutaj ten przykład z uczelnią jest o tyle trudniejszy jeszcze, że ze studentów trzeba coś wyciągnąć, bo w przypadku webinaru to taka prawdziwa telewizja. Dzisiaj tak YouTube, a…

telewizja to wszystko się zlewa, więc generalnie jesteś postacią medialną w tym momencie, ale jak potem masz wyciągnąć czy czy kurs jak prowadzisz i musisz z tych ludzi coś wyciągnąć później, to to jest problem. Ja lubię takie sytuacje, gdzie się kogoś wywołuje załóżmy i wszyscy czekają 30 sekund, to to jest tak mało jeszcze, ponieważ ta osoba dobiegnie do komputera.

Szymon (11:57) Ja staram się nawet te transmisje, które nazywasz transmisjami telewizyjnymi prowadzić jednak w ten sposób, te grupy 70-100 osobowe włączać do dyskusji, uzyskiwać jakąś informację zwrotną od nich, dlatego że bardzo mi to właśnie pomaga. Teraz sobie o tym pomyślałem. Pomaga mi to w takiej reaktywności na to, jak te treści, które przekazuję są odbierane.

Zawsze do tego zachęcam i także jeżeli są wśród was osoby, które właśnie takie spotkania prowadzą, zachęcam do tego, żeby mówić ludziom, to niby szkolenie, ten niby stream był traktowany mniej jako szkolenie czy stream edukacyjny, jakikolwiek inny, instruktażowy, a bardziej jako spotkanie. I wtedy ludzie bardziej w takim spotkaniu niż w wykładzie, niż streamie edukacyjnym.

chcą uczestniczyć. Fajnie wtedy się zgadzają, nie zgadzają, komentują, zadają pytania. Czasami rzeczywiście tak jest, że przy tych streamingach czas reakcji takiego odbiorcy na to, co mówisz jest wydłużony.

No i kiedy po 30-40 sekundach pada jakiś komentarz bez podania dokładnie kontekstu do czegoś taka osoba odnosi, trudno jest być może to przykleić do czegoś, bo jesteś już, nie wiem, 10 zdań dalej. No ale warto wciągać ludzi, bo to jest wtedy taka informacja zwrotna, że ktoś tego słucha, a nie jest to tylko 100 pozornych uczestników.

Wojtek (13:35) To tak, to ja ze swojego doświadczenia, ale to już byśmy mogli zupełnie osobny odcinek o tym nagrać. Tak, jak najbardziej zachęcać do aktywności w przypadku studentów, do share’owania ekranu, do pokazywania, że coś robią, udostępniać im jakieś tablice typu Miro, żeby ta interakcja również między nimi była. Dobrze, to takie pytanie, żeby tą komunikację na odległość tutaj…

Szymon (13:40) Hmm.

Dziękuję.

Wojtek (14:02) domknąć, to ja już sobie założyłem, że powiedzmy sobie w przypadku braku kamery, no to nie da się praktycznie już w ogóle odwzorować tego poziomu komunikacji, jaki byłby na żywo. W przypadku używania kamery, bo mamy wiele zespołów pracujących całkowicie zdalnie, no zwłaszcza w IT, coś dla mnie gdzieś tam niewyobrażalnego do końca, żeby się z ludźmi w ogóle nie spotykać, ale czy możemy sobie, no twoim zdaniem…

wypracować to, że będziemy prawie tak jakbyśmy byli na żywo, bo nawet podając przykład tutaj słuchacze nie będą tego widzieć. Ja jak ty mówiłeś to się tu schylałem coś i ty nie mając tak, zasnął czy nie, ale mam długopis i kartkę, więc robię notatki. Nie przysnąłem, ale czy da się dojść do jakiegoś takiego poziomu, żeby rzeczywiście wejść na poziom tej komunikacji prawie że jak na żywo.

Szymon (14:59) Da się. I ja mam doświadczenie w prowadzeniu zespołu egzaminatorów języka komunikacji lotniczej, którzy mieszkają w różnych miejscach świata i których nigdy nie spotkałem i bardzo możliwe, że nigdy ich w świecie rzeczywistym nie spotkam. Szkolenie odbywało się online, oni pracują jako egzaminatorzy online, cała informacja zwrotna, jeżeli chodzi o jakość ich pracy jest przekazywana również w trakcie spotkań online. Da się.

bardzo dużo się zmieniło, jeśli chodzi o teorie komunikacji. Jest kilka takich, nazwijmy je, jest kilka takich trików, które można naprawdę stosować i które sprawiają, że ta komunikacja staje się o wiele bardziej skuteczna. Pierwszą zasadą, bardzo was gorąco do tego namawiam, żebyście ją stosowali, jest zasada zawsze pamiętaj, kto jest twoim odbiorcą. I to jest ta zasada właśnie aktywnego słuchania. Zobacz, wtedy kiedy…

na przykład jakiś zespół, który na przykład ty prowadzisz, pracuje razem w Polsce, załóżmy około 10-15 osób, które opracowują jakieś nowe rozwiązanie, które później jest wdrażane w innych oddziałach firmy albo u klientów, cokolwiek. To wtedy tych 10-15 osób siedzących razem albo nawet komunikujących się razem online, opracowujących coś, zaczyna posługiwać się własną terminologią.

Zaczyna stosować skróty myślowe. Zaczyna mówić językiem, który dla nawet osób z branży IT, ale nie współpracujących z nimi w danym projekcie jest po prostu niezrozumiały. Jeżeli w związku z tym będziemy przenosić te nasze świetne i bardzo usprawniające nam, ale wewnętrzne zwyczaje komunikacyjne na zewnątrz, bezrefleksyjnie, to będziemy nieskuteczni.

To po prostu wprowadzenie tego produktu, omawianie go z osobami zewnątrz będzie nieskuteczne, bo ci ludzie nie znają tych naszych skrótów myślowych, nie znają tej naszej terminologii, naszej wewnętrznej frazeologii. Dlatego to wsłuchiwanie się w odbiorcę, jego poziom kompetencji, umiejętności, zrozumienie jest tak bardzo istotne. Zwróć uwagę jeszcze na to,

w takich twardych branżach jak nasze, IT, lotnictwo, energetyka odnawialna, czy w ogóle energetyka, bardzo trudno jest zadać trafne pytanie przy luce wiedzy. Jeżeli ktoś nie ma wiedzy, to to nie są softy, gdzie tutaj pytamy o opinię, o to jak się czymś czujesz i tak dalej. Tutaj pytamy o twarde rzeczy de facto przyznając się również do niewiedzy.

Rolą osoby, która prowadzi takie spotkanie jest tak aktywne słuchanie, żeby wyczuć, czy ktoś rozumie czy nie. Zadając pytania, nie tylko pytania zamknięte, ale także pytania otwarte, zadając pytania doprecyzowujące, zadając pytania rozszerzające. Właśnie pytanie o zrozumienie, jak to rozumiesz z parafrazu, powiedz mi to swoimi słowami. To są bardzo ważne umiejętności zadawania pytań.

które osoby prowadzące właśnie projekty powinny posiadać. A my, jako Polacy, wypadamy bardzo nisko w umiejętności zadawania pytań. To jest związane z tym, w jaki sposób byliśmy edukowani. Zwróć uwagę na to, że polskie szkoły, raczej nauczyciele, nie zachęcali nas do zadawania pytań. To oni byli od zadawania pytań, a wręcz byli od…

od pytywania, tego, żeby nas złapać na niewiedzy. Nam się zadawanie pytań źle kojarzy. My myślimy o tym, że zadawanie pytań dość często służy temu, aby właśnie złapać kogoś na niewiedzy. Kompletnie oczywiście nie o to chodzi. Dla Amerykanów nasze spotkania są, czyli dla kraju niskiego kontekstu komunikacyjnego, a więc komunikacji wprost, nasze spotkania są często frustrujące, bo my spotkania traktujemy jako okazję do tego, żeby coś zaprezentować.

A potem mówimy na koniec dobrze, to teraz sesja Q &A, mamy czas na dwa pytania i tyle. No nie, chodzi o to, właśnie spotkanie było, żeby materiały można wysłać wcześniej, można się z tymi materiałami zapoznać, a spotkanie jest po to, żeby sobie właśnie różne rzeczy wyjaśniać, te których nie wiemy, czy tak samo rozumiemy, czy jesteśmy po tej samej stronie. To są bardzo ważne elementy.

Wojtek (19:43) To

nie tylko my Polacy z tym, że chęć prezentowania. Tutaj nasi zachodni sąsiedzi też bardzo uwielbiają takie niewydajne, klasyczne. Zresztą od nich pochodzi ta nasza szkoła chyba. Natomiast ogólnie my Polacy i nasza komunikacja to też pewnie tu byśmy godzinami mówić. Jest taki filmik fajny bardzo na YouTube.

że my Polacy nie umiemy w small talk i to jest zrobione przez ludzi z zagranicy. Ja podepnę to pod ten odcinek, to powiem tak, jak po tylu latach pracy jako CTO tutaj w firmie, ja wysłałem to do menedżmentu, to wszyscy powiedzieli aha, OK, dobra, to my cię nie będziemy męczyć na początku spotkań, no nie, bo…

Szymon (20:35) Jest to dla Polaków faktycznie duże wyzwanie, to żeby się w fajny, bezpretensjonalny sposób przedstawić, żeby zawiązać w ciekawy sposób rozmowę, nie rozpoczynając od razu od treści spotkania takiego twardego koru biznesowego. Świetnym przykładem na to, jak sobie z tym radzić są Włosi, którzy w idealny sposób potrafią nawiązywać relacje, komunikacje.

robią to zupełnie naturalnie, bezpretensjonalnie, ale zobacz, oni to robią dlatego, od samech, nie dlatego, są tym, nie dlatego, że są jakoś predestynowani do tego, tylko od najmłodszych lat uczestniczą w niezliczonych interakcjach społecznych, na poziomie rodziny, na poziomie sąsiedzkim, szkolnym, sportowym, każdym. Dlatego ten small talk tak fajnie im wychodzi, a my jesteśmy dla nich dość często

nudni, bo interesuje nas tylko biznes, a nie poznanie się i robienie biznesu indywidualnie z Wojtkiem i z Szymonem, którzy reprezentują przy okazji jakieś firmy.

Wojtek (21:46) To my chyba jesteśmy naprawdę najgorsi w smalltalk, bo ja, tak jak po kilku latach mieszkania w Anglii, tu bym mógł sypać anegdotami, dlaczego się mówi thank you, wychodząc z autobusu, nie do kierowcy, bo bardzo łatwo się przejęzyczyć na inne słowo, ale po powrocie, jak gdzieś tam zacząłem, tak jak ty, wyjazdy do Włoch, które się skończyły, jak się skończyły…

Ja jeżdżę dużo do Czech, bo tutaj blisko góry można wypaść na kilka dni. Jak ja obserwuję Czechów, jest tak zachodni rzeczywiście naród. Oni smoltokują ze sobą po prostu jak dla nas właśnie zachód.

Szymon (22:32) Tak, ale zwróć uwagę, ja też często mówię o tym, jak Czesi podobni są to Włochów, jaka to jest podobna kultura. W tym sensie, że to jest kultura spotkania, niezależnie od tego, czy tam przy winie, tutaj przy piwie. Jest to kultura wyjścia z domu, jest to kultura przeżywania czegoś wspólnie. Wiem, że jesteś wielkim entuzjastą Czech, ja Włoch. Mam jedną przewagę nad tobą, że kuchnia włoska, a kuchnia czeska to są…

To są światy bardzo odmienne, to trochę dla żartu mówię i takiej wzajemnej naszej złośliwości przy całej sympatii jasne. To są bardzo podobne kultury przeżywania wspólnego i stąd też ten small talk jest bardzo naturalny. No bo jak idziesz do takiej gospody czy idziesz do restauracji, w której przy stole latem na zewnątrz siedzi 20-30 osób, no to musisz zacząć od small talku, żeby

się poznać i fajnie spędzać czas.

Wojtek (23:35) No dobra to teraz już taka ostatnia moja anegdota tylko dygresja w temacie i tutaj jestem ciekaw co powiesz. Ja jak sobie tak poanalizowałem wszystko to ta nasza kultura mówienia do obcych per pan pani jest chyba taką po prostu kłodą w szprychy tej naszej komunikacji z ludźmi tego small talk.

Szymon (23:58) Tak, my dość mocno zastanawiamy się w jaki sposób się zwracać do osób, które dopiero poznajemy. I o ile na przykład w firmach skandynawskich, które inwestują w Polsce, natychmiast przechodzimy na ty, właściwie niezależnie od funkcji, jaką wykonujemy w takiej firmie, no tyle w firmach polskich.

Nie jesteśmy pewni, bo są tacy, którzy od razu przechodzą na ty. Są tacy, którzy nigdy nie przechodzą na ty, którzy są na panie Wojtku, panie Szymonie. Są też takie firmy, których decyduje funkcja, jeśli chodzi o zwracanie się do siebie nawzajem. Więc popatrz ile tutaj jest czynników, na które, jeżeli te zasady nie są jasno określone, na ile czynników my musimy zwracać uwagę.

I to sprawia, że jesteśmy mniej lub bardziej usztywnieni wchodząc do takiej firmy.

Wojtek (25:05) Ale to tak, tu masz 100 procent rację, ale już nawet jeżeli te zasady są i te zasady są na perpani, no to nie oszukujmy się, ten dystans jest od razu. Ok, dobra, bo ja cię poznałem jako, już nie chcę powiedzieć nauczyciela angielskiego, elektora angielskiego, Zanim doszliśmy do tego właśnie, że masz dużo, dużo, dużo więcej do zaeferowania z komunikacją i tak dalej.

Szymon (25:15) To jest to oczywiście.

Wojtek (25:35) Język angielski w IT, ja uważam, że IT stoi na angielskim wszystkie dokumentacje, komunikacja i tak dalej, ale czy my w IT jesteśmy tacy dobrzy w tym języku?

Szymon (25:51) Wow, no to teraz mnie wypuszczasz w diagnozę. Ja mam swoją diagnozę. W każdej branży, czy każdej? Może nie każdej, ale w większości twardych branży.

Faktycznie funkcjonujemy w branży IT w języku angielskim i nie ma chyba drogi awansu zawodowego i rozwoju zawodowego w tej branży, jeżeli nie znamy języka angielskiego. Natomiast ciekawe jest to, na ile jest to język, którym się posługujemy w taki sposób, żeby on wspierał nasze codzienne procesy i na co dzień wykonywane zadania. W mojej ocenie

opartej na doświadczeniu współpracy z wieloma zespołami w IT podczas mojej drogi szkoleniowej kiedyś jako lektora języka angielskiego, a teraz jako osoby, która zamawia produkty do swoich projektów w branży IT. To jest jednak tak, że my względnie biegle w tej branży posługujemy się terminologią. Znaczy tam gdzie znaczenia

rzeczowników, skrótów są określone, no to tam jest to miara profesjonalizmu tak naprawdę, a jak ktoś wie, to wie i tyle. Jednak musimy pamiętać o tym, że

tę terminologię koniecznie trzeba ubrać w język dla potrzeb komunikacji codziennej. To znaczy trzeba ją umieć dobrze ubrać w gramatykę. Trzeba tę terminologię dobrze ubrać w wymowę, w płynność. I teraz każdy z tych elementów możemy rozpatrywać na bardzo wielu różnych poziomach. Popatrz. Wymowę.

możemy rozpatrywać na poziomie komunikacji wielokulturowej, międzynarodowej. Bo o ile my komunikując się na przykład z Niemcami lub z Francuzami mówiącymi w języku angielskim, na początku mamy jakiś dyskomfort z tym związany, musimy się po prostu nauczyć ich akcentu, tak samo jak oni się muszą nauczyć naszego akcentu. Ale jeżeli nauczymy się akcentu jednego Francuza, czy jednego Niemca, to raczej

Nie mamy problemu z tym, żeby zrozumieć innego Niemca czy innego Francuza. Często jednak specjaliści IT mówią o tym, że mają bardzo duży problem ze zrozumieniem kolegów z Indii. Nie dostrzegając tego, iż w Indiach mamy ponad 100 języków, mamy kilka tysięcy lokalnych dialektów, przy czym te lokalne dialekty są bardzo różne od siebie.

Więc jeżeli ci specjaliści z IT zjeżdżają do całych Indii, do takich miast jak Chennai czy Bangalore, których najczęściej te centra np. z dalnej obsługi klienta są zlokalizowane, to Wojtku popatrzmy, za każdym razem komunikując się z jakimś Hindusem de facto możemy komunikować się ze sobą mówiącą oryginalnie innym językiem, inaczej akcentującym język angielski ze względów na swoje

dialektyczne bogactwo lub ograniczenia, więc za każdym razem tej osoby musimy się uczyć na nowo. Ile mamy w branży IT związanych z tym frustracji zamiast przyjęcia tego, że tak jest i tego, po prostu jest nam wtedy trudniej? Popatrzmy na gramatykę. Zadawanie pytań w języku angielskim jest bardzo trudne.

Bo my w języku polskim zadajemy pytania wyłącznie poprzez intonację. Mówimy intonację opadającą Wojtek spotkamy się jutro i mówimy intonacją rosnącą pytając Wojtek spotkamy się jutro i ty też wtedy wiesz, że to jest pytanie. To jest gramatycznie i frazeologicznie dokładnie takie samo zdanie. A w języku angielskim zadajemy pytania poprzez inwersję albo poprzez słowa służące do zadawania pytań operatory.

Ile razy, ja robiłem w różnych firmach, wykonywałem kiedyś sporo tak zwanego shadow listeningu spotkań, ile razy na pytania zadawane w języku angielskim przez polskich kolegów nie padały odpowiedzi z drugiej strony, ku zdziwieniu naszej strony. A bardzo często było tak, że nie było słychać, że to jest pytanie, bo właśnie pytanie było zadawane niepoprawnie. Więc tych aspektów, których można mówić, jak terminologię należy ubrać w język,

Po to, żeby ta terminologia była w skuteczny sposób przekazywana, jest cała masa. Te, które podałem, to tylko przykłady. Takie najbardziej podstawowe.

Wojtek (30:54) O to moim zdaniem i tak podszedłeś bardzo optymistycznie do tego, że jak poznamy jednego Niemca, to już tych Niemców rozumiemy, bo tu jednak też mamy… No ja uważam, że dalej chociażby Niemcy wschodni i zachodni, to będzie jej różnica, no nie?

Szymon (31:03) No le, no le.

To prawda,

ale mimo wszystko to jest jeden język niemiecki, wiesz, to nie jest nie jest pędzabi, bengali i tak dalej. Wiem, że to jest wyzwanie, oczywiście, tak, ale ale nie jest to aż tak duże wyzwanie jak wtedy, na co dzień rozmawiamy z ludźmi, posługującymi się różnymi językami.

Wojtek (31:28) No nie, to oczywiście to Indie, ale tak czy tak mówię, Niemcy same potrafią być wyzwaniem, bo tutaj już północ, południe, wschód, zachód to są tak różne te niemieckie, że rzeczywiście. No dobrze, czas teraz wejść w jeszcze trudniejszy obszar. Wchodzimy w AI i w sumie ja mogę tutaj tylko rzucić takie pytanie na początek.

Bo tu wiele ogólnie na łamach podcastu zastanawiamy się, czy jakieś zawody przetrwają, zginą, jaka będzie przyszłość. Znam świetnych programistów, którzy troszeczkę za bardzo się boją. Więc proste pytanie, czy zawód tłumacza ma przyszłość?

Szymon (32:15) Ach to jest bardzo trudne pytanie. Ja jestem tutaj dość dość orthodoksyjny i powiem rzeczy, których ci kiedyś opowiadałem, a która jest bardzo taka obrazoburcza. Dość często spotykam się z bardzo dużą krytyką strażników starej wiary, jeśli chodzi o tę teorię. Ja dwa lata, dwa lata temu, chyba dwa albo trzy, dwa albo trzy lata temu byłem, odwiedziłem w Poznaniu

Instytut Filologii Angielskiej i ku ogromnemu zaskoczeniu, żeby nie powiedzieć przerażeniu, tak nawet trochę to przerysuję, zobaczyłem, ile jest naboru na drugim albo na trzecim roku studiów do takiego pod kierunku specjalizacji, do specjalizacji tłumaczeniowej. Zacząłem się zastanawiać nad tym już dwa lata temu, zacząłem się zastanawiać

Kiedy ja tak naprawdę ostatnio tłumaczyłem sam jakiś tekst nie o charakterze kurtuazyjnym, nie o charakterze literackim, bo to zupełnie inny aspekt, ale taki codzienny tekst o charakterze biznesowym, jakiś manual lotniczy na przykład, który takie manuale tworzy na na co dzień, manuale komunikacyjne. System

Communication best practice dla jakiejś fabryki przemysłu ciężkiego. Takimi rzeczami też się zajmuje. Bo przecież to wszystko idealnie robi albo sztuczna inteligencja, albo wręcz programy tłumaczeniowe, które są zaszyte w edytorach tekstowych typu Word.

Wystarczy wtedy taki 50-60-stronicowy dokument, bo oczywiście to nie jest tak, że to jest produkt, który jest gotowy, nie jesteśmy w stanie tego wrzucić i następnie przekazać od razu klientowi, musimy sprawdzić, musimy naczytać, musimy zobaczyć, czy on rzeczywiście konsekwentnie używa terminologię, którą chcemy, żeby używał.

a w 99 % przypadków używa, więc jest to tylko czasami, jest to tylko najczęściej rozgrzeszenie się jakiejś drobiazgi wynikające z nazw własnych języka polskiego na przykład. To się po prostu dzieje i to się sprawdza, więc myślenie o tym, że będziemy mieli zawód tłumacza wyglądający tak jak w erze przed

sztuczną inteligencją, jest bardzo naiwne i teraz właśnie ta obrazoburyczność jest wręcz według mnie krzywdzeniem ludzi. Jest tworzeniem rzesz osób, po ukończeniu takich studiów, jeżeli będą poszukiwały zajęcia w zawodzie wyuczonym, będą miały z tym bardzo duży problem i to jest eufemizm. Moim zdaniem taka praca po prostu będzie zbędna.

Jasne, pozostaje, pozostają dwa gardła. Pozostaje kwestia tłumacza przysięgłego, bo jeszcze przez długi czas będzie tak, że ktoś za takie tłumaczenie musi wziąć odpowiedzialność. No ale też nie widzę potrzeby, nie widzę problemu z tym, żeby właśnie naczytać to, co wyprodukuje nam tłumacz AI i później to…

później to po prostu sprawdzić, skorygować, podpisać. Jasne, są jeszcze kwestie praw autorskich, są kwestie ochrony danych osobowych, ale to są już zupełnie, zupełnie inne rzeczy, to jest inny, inny obszar działalności człowieka. To już nie dotyczy samej jakości tłumaczenia. Na pewno przetrwają tłumacze literatury pięknej, filmów, no bo

Tutaj ten human touch będzie zawsze bardzo, bardzo ważny i też myślę, że ludzie będą chcieli czytać książki tłumaczone przez ludzi. To jest dla mnie takie bardziej, bardziej naturalne, ale te rzesze tłumaczy, którzy są produkowani przez uczelnie wyższe, no to jest, to są osoby, które będą musiały przejść reskilling przed podjęciem pierwszej pracy.

Wojtek (36:53) Dla mnie to nie problem, bo ja też miałem tutaj taki argument, że trzy tygodnie temu byłem na konferencji, której jak rok temu byli tłumacze jeszcze, bo załóżmy o konferencjach ogólnie w Katowicach po angielsku, ale zdarzał się prelegent czasem, który mówił po polsku, lub też zdarzali się uczestnicy, którzy chcieli tłumaczenia na polski, więc rok temu w każdej z czterech sal widziałem dwóch tłumaczy siedzących.

W tym roku było to oficjalnie powiedziane, że robi to AI. Ja byłem na tyle głupi, można powiedzieć, że nie zobaczyłem przynajmniej jak to działa. tak, ja też nie widzę, ja to nawet nie wiem czy widzę generalnie tych tłumaczy do filmów, czegoś, bo OK, masz rację, jak jest jakiś taki naprawdę tworzony dubbing, w który wkładane są pieniądze, my w Polsce jesteśmy znani z dobrych dubbingów.

No to może jeszcze, bo trzeba przełożyć też to na kontekst polski, czyli szrek i żwirek i muchomorek. Natomiast z drugiej strony, mówisz, że ta jakość tego, co jest wypluwane, jest dobra, no tak, bo to było uczone na książkach, z których ty się uczyłeś, ja się uczyłem i wszyscy się uczyli. Natomiast ci tłumacze, przysięgli, to zostaną, bo to jest kwestia odpowiedzialności.

Szymon (38:09) w modelu muzycznego.

Wojtek (38:17) I trochę więcej moim zdaniem zostanie tych tłumaczy, gdzie trzeba będzie, może nie przysięgle, ale jednak w firmie podbić pieczątkę, bo to już jesteś kolejną branżą, którą dotykam w podcaście i tam zawsze jest mówione, chociażby prawnik, był odcinek z prawnikiem, że lepiej jest, każdy się lepiej czuje jak pójdzie do tego prawnika i zobaczy tą osobę, a to, że w każdej praktycznie dzisiaj branży…

mamy coś tworzone przez AI i tylko potem, cudzysłowiu, pieczątkowane człowiekiem, ale ten człowiek bierze za to odpowiedzialność, wiemy do kogo się zwrócić, jak coś pójdzie nie tak, takie stare podwórkowe wiem gdzie mieszkasz, coś w tym stylu. Natomiast czy tutaj, bo to się tak fajnie też zbiega w jedno można powiedzieć,

Mówiliśmy o tym języku w IT, które rzekomo ma być takim właśnie dobrym dla angielskiego miejscem. Rozmawiamy tutaj o tym, że tych tłumaczy będzie… Ja nie lubię tego określenia, że wymrą, jako zawod, tylko będzie ich naprawdę ograniczenie, tak jak programistów i wielu innych zawodów idąc dalej. Ale stajemy się bardzo ograniczeni. Ja dopiero niedawno zauważyłem…

że wiele rzeczy, które oglądałem gdzieś tam na YouTube czasem, to nie mówił człowiek, tylko to już rzeczywiście YouTube z automatu sobie tłumaczy i ten lektor, bo ja tak zacząłem, że coś za bardzo podobnie brzmi ten człowiek, a już jak zobaczyłem jakiegoś właśnie Czecha,

którego gdzieś tam oglądałem i próbowałem zawsze mniej więcej nadążyć co on po czesku mówi i nagle on zaczął mówić tym samym głosem po angielsku. Ja mówię o kurde, więc teraz jest w ogóle pytanie czy idąc dalej my nie będziemy sobie tak tutaj rozmawiać tak jak filmie science fiction i to już jest możliwe do jakiegoś tam stopnia tylko czy to się przyjmie i czy to tak rzeczywiście będzie że

Będziemy mówili sobie w swoim języku, ktoś będzie słyszał swój język, jak bardzo nas to uwsteczni jako ludzi.

Szymon (40:39) To jest świetne pytanie, które według mnie nie ma odpowiedzi w tej chwili jeszcze. Możemy mówić o różnych trendach, możemy mówić o takim bardzo klasycznym trendzie teza, antyteza i na koniec synteza. Więc myślę, że lubię myśleć o tym, że to w jakimś stopniu się uporządkuje, o ile wiele

naszych aktywności zostanie zautomatyzowanych i zostanie po prostu zastąpionych przez sztuczną inteligencję. O tyle ci z nas, którzy dobrze się komunikują, będą zawsze mieli miejsce dla siebie. To jednak jest też tak, że my w wielu kulturach, którymi ja współpracuję na co dzień, ty też je znasz.

Właśnie chociażby Ci Czesi, Włosi, Ameryka Łacińska, Ameryka Południowa, no to są kultury, które są oparte na kontakcie międzyludzkim. Więc jest ten aspekt chociażby w mojej branży nauki języków obcych. Ludzie się będą chcieli uczyć języków obcych, bo będą się chcieli komunikować między sobą w sposób naturalny.

Ta komunikacja być może nie będzie potrzebna tak jak do tej pory po to żeby mniej lub bardziej sprawnie pisać maile albo mniej lub bardziej sprawnie pisać dokumentację techniczną ale ona będzie potrzebna do tego żeby współpracować, żeby robić biznes, żeby działać w sposób wydajny i skuteczny. My po prostu tego potrzebujemy. Nieprzypadkowo przecież mówi się o tym jak wielką rolę, od razu mi to przyszło do głowy.

Wojtek, jak wielką rolę będzie w biznesie spełniał mentoring? No właśnie ze względu na to, jak mocno cyfrowy będzie ten świat. Mentoring będzie czymś i jest czymś, do czego komunikacja werbalna jest niezbędna. No nie ma mentoringu zautomatyzowanego. No tutaj jest tak, że my musimy usiąść, rozmawiać, dzielić się swoim doświadczeniem. Przecież wtedy, kiedy…

już tak jest, że pokolenie płatków śniegu wchodzi do naszych firm, no to jest to właśnie pokolenie, które oczekuje tego, że ty jako menadżer będziesz się natychmiast dzielił z nimi wszystkim, wiesz, że to nie będzie tak, iż będziesz im tę wiedzę w jakiś sposób podawał tak bardzo oszczędnie, no bo ty do czegoś dochodziłeś latami, więc oni też

muszą dochodzić latami. Nie, oni oczekują tego, bo tak są ukształtowani, że cała wiedza współczesnego świata jest dostępna na jeden enter. W związku z tym oczekują od Ciebie, że Ty tą wiedzą będziesz się z nimi dzielił, ale to dzielenie będzie właśnie odbywało się w sposób werbalny. Więc ci z nas, którzy będą umieli dbać o dobrą komunikację, komunikację, ja znowu powtórzę to, z jednej strony skuteczną, ale z drugiej strony wydajną,

bardzo otwartą.

będą bardzo cenionymi pracownikami i to jest taki nawet, myślę, aspekt na inny odcinek, na te umiejętności komunikacyjne przyszłości. Właśnie w sytuacji, w AI zastąpi to, co my rozumieliśmy jako komunikacje do tej pory. A pojawią się ogromne nowe wyzwania.

Tego właśnie żeby być dobrymi mentorami, żeby być skutecznymi doradcami, żeby każdy z nas jako lider i manager miał pewne umiejętności coachingowe, ale tego dobrego, dobrego coachingu, nie nadmuchanego.

Oprócz tego, żebyśmy byli skutecznymi instruktorami przekazującymi, znowu przekazującymi twardą wiedzę, bardzo dużo jest tych pól rozwoju komunikacyjnego, które będą decydować o naszym sukcesie, bo ludzie będą tej komunikacji potrzebować.

Wojtek (45:05) Czyli teraz tu jak to mówiłeś, bo już tak powoli zacząłeś podsumowywać, to mi przyszło jedno do głowy i sobie tutaj na tym swoim notesiku zapisałem. To czy uważasz, że nadchodzą czasy charyzmy? Takie mi przyszło teraz do głowy. Odcinek planujemy zatytułować komunikacja w erze AI.

aczkolwiek nadchodzi moim zdaniem racharyzmy, rzeczywiście ja mam taką swoją teorię i to już się też zmienia, bo to wszystko idzie szybko do przodu, gdzie ja powiedziałem i to powiedziałem gdzieś już publicznie, powiedziałem to u siebie w firmie, do zarządu, jak ja to widzę, że…

Jeżeli chodzi o zespoły IT, to nie będzie tak, że znikną czy że będą jakieś ekstremalne te, ale ja sobie wyrobiłem taki współczynnik, że 25-osobowy zespół, zastąpimy 5-osobowym zespołem, no i tu jest to ważne, że zostanie te 5 osób, bo pokryjemy te wszystkie rzeczy typu tam urlopy, choroby, różnego rodzaju skile, czy właśnie różnego rodzaju podejście do komunikacji.

No ale tak, to wychodzi na to, że nadchodzi taka era charyzmy i ci ludzie z taką lepszą charyzmą, lepszą komunikacją, lepszym czymś, bo tak, AI dzisiaj używamy do wszystkiego. Ja w którymś odcinku też powiedziałem coś takiego i muszę teraz to już podtrzymywać, że ja używam czata GPT przede wszystkim tam, gdzie mniej wiem, bo tam gdzie wiem, to wiem jak coś zrobić, jak napisać, ale tam gdzie mamy mniejszą wiedzę, no to…

to tam się posiłkuje przynajmniej do takiego bootstrapu pracy, bo nie do efektów pracy końcowej, ale żeby zacząć pracę, to jest mój gdzieś tam przewodnik w tej chwili.

Szymon (47:07) Tak, to przewodnik i organizator. Fajnie, że do tego nawiązałeś. Projektując spotkania szkoleniowe, spotkania dotyczące prowadzenia też moich zespołów, ja ze sztucznej inteligencji korzystam z ogromną ciekawością, prosząc ją o zasugerowanie uzupełnienia tych elementów spotkań, które mam zaplanowane.

jakieś 10, 15, 20 % rzeczy, które mi nie przyszły do głowy. I wyniki są wspaniałe. I wyniki są naprawdę wspaniałe. jest tak, że sztuczna inteligencja pewnie nie zastępuje mnie. Ja wiem, co ja chcę przekazać i wrzucam to w prąbcie, co chcę przekazać. Ale zawsze proszę o uzupełnienie dwoma, trzema punktami tematycznymi.

jakąś sugestią interdyscyplinarną, to jeszcze wychodzi moim zdaniem słabo, taka interdyscyplinarność wychodzi, no nie ma tam wielkich fajerwerków, ale nawet to co zasugeruje można tymi fajerwerkami później uzupełnić w oparciu o własną wiedzę i własne skojarzenia. No i genialna organizacja pracy, to znaczy to w jaki sposób

potrafi sztuczna inteligencja świetnie stworzyć agendę spotkania z tych treści, które przekazujemy i uporządkować ją przynajmniej lepiej niż moje kompetencje. To jest dla mnie bardzo duża wartość.

Wojtek (48:52) No to takie szerokie wnioskowanie, to jest rzeczywiście super, bo tutaj ja mam doświadczenie, że praktycznie cały moduł na studiach można lepiej ułożyć, bo tak jak mówisz, wrzucasz co chcesz osiągnąć, jaki jest zakres, jaka jest literatura, a tak naprawdę tutaj i tak ja to muszę sprzedać potem, zaprezentować.

Szymon (49:06) I wiecie.

Wojtek (49:20) I tak muszę mieć wiedzę, tutaj ja też często jak się tak spotykam z czymś takim, to jest właśnie, ludzie, którzy nie do końca może rozumieją jak to wszystko funkcjonuje, to jest takie myślenie, no rzeczywiście to zostaniecie zastąpieni tu czy tam, bo ta sztuczna inteligencja robi to lepiej, bo tak, pewną część tego zadania robi nawet lepiej niż ja. Inaczej, może ja bym zrobił koniec końców tak samo, ale zajęłoby mi to bardzo dużo czasu.

Szymon (49:50) Pewnie.

Wojtek (49:51) Dobra, no to bardzo się cieszę tutaj, że zasugerowałeś kolejny odcinek, więc będę cię z tym ścigał. To już nie ma zmiłuj. co za dzisiaj Ci, Szymon, bardzo dziękuję i mam nadzieję, że do usłyszenia.

Szymon (50:11) Mam nadzieję, że do usłyszenia bardzo było mi miło. Na co dzień w czeskich obchodach nie bywam, raczej we włoskich restauracjach, więc fajnie było wskoczyć na piwo.

Wojtek (50:24) to następnym razem zmienię tło na bardziej włoskie. Jak się będziemy widzieć poczujesz się bardziej jak w domu. Dzięki wielkie.

Szymon (50:29) Pozdrawiam serdecznie, robię parę,

dziękuję, świetny czas razem.

Wojtek (50:43) Dziękuję wszystkim, którzy dotali aż tutaj. Mam nadzieję, że nasza dyskusja okazała się dla was ciekawa. Jak już słyszeliście podczas rozmowy, to raczej nie był ostatni raz jak Szymon u mnie gościł, więc miejcie uszy otwarte na kolejny odcinek z Szymonem. Przypominam, że transkrypcję odcinka znajdziecie na hospoda.techuamane na 15. A w przyszłym tygodniu będzie solo, będzie o czymś bardzo ważnym w mojej pracy, pracy CTO.

Natomiast w tej chwili listopad to bardzo intensywny dla mnie okres. Niestety pula odcinków się już troszeczkę wyczerpała. Co prawda planuję jeszcze do Was do końca roku, że powinno poza tym dzisiejszym wyjść 5 odcinków. Zobaczymy czy to się uda. Ostatnio napisałem swego rodzaju apel w mediach społecznościowych o to, że jeżeli ktoś jest zainteresowany wystąpieniem.

To zapraszam. Więc w tym momencie tej takiej niepewności tego co będzie dalej tym bardziej zachęcam do subskrybowania podcastu w aplikacji w której mnie w tej chwili słuchacie. Jak zawsze jeżeli jest taka możliwość zostawcie lajka zostawcie komentarz wystawcie ocenę będzie to dla mnie duża motywacja do dalszego nagrywania.

Przypominam również, że na stronie hospoda.tech znajdziecie newsletter podcastu, jeżeli ktoś chciałby się zapisać oraz o tym, że podcast jest dostępny w mediach społecznościowych na Facebooku, i Księ, Blue Sky, API, oczywiście na LinkedInie. Dziękuję za dzisiaj i do usłyszenia.